[Jirina Prekop] „Odnowa w Terapii Mocnego Trzymania według Prekop” – fragment.

TMT możliwe jest w celu:

Wejście w proces wizualizacji odbywa się w stanie lekkiej hipnozy (podobnie jak w treningu autogennym lub podróży w świat fantazji). Podczas całego procesu klient ma zamknięte oczy, wyjątkiem są krótkie przerwy potrzebne do wejścia w następny obraz. Terapeuta prowadzi klienta do wspomnień ze znajomych mu miejsc. W opisie takiej scenki należy uwzględnić również porę roku i pogodę. Gdzie stoi twój dom rodzinny? Jak wygląda? Czy ma ogród? Wchodzi się do niego przez bramę? Z jakiego materiału został zbudowany? Co się ukazuje po otwarciu bramy? Trawnik? Krzewy? Kwiaty? Jeśli tak – jakie? Jaki zapach czujesz po otwarciu drzwi do kuchni? Należy odwołać się do wszystkich zmysłów, bo im bardziej konkretne jest wspomnienie danego doznania, tym bardziej realnie jest odbierane przeżycie emocjonalne w teraĄniejszości.

Terapeuta nie sugeruje swoich własnych obrazów, tylko prowadzi klienta po jego obrazach. Obserwuje mowę ciała klienta, poruszenia jego emocji, pomaga mu uświadomić je sobie i wyrazić.

Oto przykład różnorodnych możliwości przeprowadzenia wizualizacji:
30-letnia Paula odwiedziła mnie z powodu kłótni o dominację ciągle wybuchających pomiędzy dwójką jej małych dzieci. Czuje się winna, bo poświęca dzieciom zbyt mało uwagi. Ponadto często miewa depresje, co, denerwuje jej męża. Ustawienie rodzinne ukazało ukryty powód ucieczki Pauli od życia: podąża ona za swoją matką. Kiedy Paula miała 2 lata, jej matka popełniła samobójstwo. Przez całe życie Paula szuka matki. Jako mała dziewczynka biegła za każdą blondynką w nadziei, że to jej mamusia. Matka Pauli też miewała depresję. Ustawienie rodzinne pokazało, że problem ten istnieje co najmniej od trzech pokoleń. Matka podążyła za swoim ojcem, który poległ na wojnie.

Przeszłyśmy z Paulą przez dwa pierwsze kroki: przez żal, który czuła w chwili, kiedy została opuszczona przez swoją mamę, i przez smutek, który czuła jej mama, kiedy jako dziecko została opuszczona przez swojego ojca. W trzecim kroku zainscenizowałyśmy pójście do nieba, aby tam dostać błogosławieństwo od mamy. Paula poleciała tam na skrzydłach ogromnego, srebrnego motyla. Kiedy wylądowała w niebie, od razu zobaczyła mamę – czekała na nią taka piękna, taka młoda!

Powiedziałam Pauli według sprawdzonego rytuału, co ma powiedzieć mamie. Po pierwsze, że jest jej wdzięczna za to, co najcenniejsze – za swoje życie. Po drugie, że szanuje jej decyzję (aby pójść za ojcem). I wreszcie że prosi ją o błogosławieństwo, aby miała siłę dla swoich dzieci. Przy tych słowach głos Pauli się załamał. Próbowała wprawdzie posłusznie powtarzać słowa, które jej podsuwałam, ale na wspomnienie o dzieciach głos uwiązł jej w gardle. Całym sercem była przy swojej mamie. „Nie! Nie wracam na ziemię! Zostaję tutaj. U mamusi. Nareszcie ją mam!”.

Wszystkie moje sztuczki wydawały się słabsze od jej wierności w stosunku do mamy. Tak wielka była miłość Pauli! Aż do grobu. Sięgała nawet poza granice śmierci. I była silniejsza niż miłość do jej własnych dzieci.

W takiej sytuacji zmieniłam rytuał TMTP na wizualne ustawienie rodzinne. Nie zmieniłam przy tym położenia naszych ciał ani nie pozwoliłam Pauli na otwarcie oczu. I tak zresztą nie chciała ich otworzyć. Czuła się błogo w niebie. Wyobraziłam sobie, jak mama i córka stoją naprzeciw siebie i spoglądają na siebie z miłością. Daleko z tyłu za Paulą stało dwoje jej małych dzieci z tatą. Z tęsknotą spoglądali na Paulę. Ale widzieli tylko jej plecy.

Mówię: „Paula, zapytaj swoją mamę, czy w ogóle chce, abyś była z nią w niebie”.

Wyobrażam sobie, że stoję na miejscu jej mamy – współodczuwam z nią i mówię za nią: „Kocham cię nieskończenie i ucieszę się, kiedy przyjdziesz do mnie jako stara kobieta. Ale teraz jeszcze nie chcę cię tu widzieć. Twoje miejsce jest przy twoich dzieciach. Czekają na ciebie. Nie zaznałabym tu spokoju, gdyby twoje dzieci musiały za to zapłacić”.

„Ja też musiałam znieść twoje samobójstwo”, sprzeciwia się Paula i zezuje w stronę DZIADKA, którego w międzyczasie za nią ustawiłam. Co on na to powie?

„Ja też cię tu nie chcę, Paula. Twoje opuszczone dzieci obciążyłyby mnie. Wracaj do nich, a ja z miłością cię pobłogosławię. Popatrz, twój srebrny motyl już na ciebie czeka. Odprowadzę cię. Z miłością”.

Długo trwało zanim Paula mogła się zdecydować na lot powrotny do swoich dzieci i męża. Pomogła jej w tym babcia poddając myśl, aby wszystkie depresje wyżęła ze swojej piersi i ze swoich jelit, zapakowała do woreczka i podała go Mamusi i dziadkowi. Kiedy to zrobiła, mogła zlecieć na dół z lekkością motyla i wylądować miękko w ramionach swojego męża. I tak trzymał ją w ramionach podczas całego tego procesu. Przez łzy ledwo mógł na nią patrzeć, ale tym lepiej mógł dać jej odczuć, że teraz ją o wiele lepiej rozumie i kocha pomimo wszystkich zastrzeżeń, które miał do niej przedtem.

Uzdrawiająca siła terapeuty jest nieskończona, jeżeli z całą pokorą służy on jako przedstawiciel Wszechmogącego. Wizualizacja jest niezwykle wszechstronnym i skutecznym medium. Używa się jej do niesienia pomocy i doprowadzenia do uroczystego pojednania z rodzicami. Dzięki niej można pokazać Boga lub Mozarta, polecić chórowi aniołów zaśpiewanie IX Symfonii Beethovena, lecieć przez galaktyki, usiąść obok zmarłego małżonka na szczycie Mount Everest (co nie udało się za życia), wyjąć kamienie z woreczka żółciowego i wrzucić je do morza. Efekt użycia wizualizacji widoczny w rzeczywistości jest zdumiewający. Dzięki niej człowiek dotyka gwiazd, których dotychczas nie widział.

Pomyśl tylko: ktoś jest w stanie w ciągu zaledwie dwóch godzin otworzyć serce i zawrzeć pokój z rodzicami, mimo że przez całe lata ich nienawidził. Może przynajmniej zgodnie ze swoją wolą powziąć zamiar: „Wprawdzie nie umiem cię jeszcze kochać, ale chcę przynajmniej uszanować twój los”.




Przebieg sesji terapeutycznej

Pomieszczenie
Proces terapeutyczny odbywa się zasadniczo w intymnych warunkach. Terapeuta pracuje zawsze z pojedynczą osobą, nie z całą grupą. Klient musi wygodnie leżeć, dlatego w pomieszczeniu potrzebne są maty lub łóżka, a przynajmniej położone jeden na drugim koce lub poduszki. Przed zajęciami warto poinformować mieszkające w okolicy osoby o natężeniu dĄwięku podczas TMT, a także o uzdrawiającej sile krzyku i głośnego płaczu. Dzięki temu nie trzeba się będzie dziwić z interwencji zaalarmowanej przez nie policji.

Wprowadzenie
Na początku klient i terapeuta siedzą na macie i prowadzą rozmowę. Obecna jest również osoba, którą klient wybrał do Mocnego Trzymania. Osoba ta w żaden sposób nie reprezentuje człowieka, z którym klient chce się pogodzić. Człowiek, o którego chodzi, pojawia się w wizualizacji. W porównaniu z autentyczną konfrontacją na żywo ma to tę zaletę, że klient nie musi na przykład zważać na to, ile jego matka jest w stanie wytrzymać, i może w pełni rozładować nagromadzony w sobie ból. Wadą takiego rozwiązania jest to, że matka nie może uczestniczyć w przepracowaniu konfliktu ze swoim dzieckiem.
Bardzo dobrze się sprawdza, kiedy klient jest trzymany przez jego małżonka. W ten sposób małżonek ma jedyną w swoim rodzaju okazję do wczucia się w historię życia swojego męża lub swojej żony i lepszego zrozumienia jego lub jej. Jednocześnie terapeuta zyskuje wyjątkową szansę rozpoznania projekcji z dzieciństwa na różne sytuacje w małżeństwie, wyjaśnienia małżonkom zwodniczego działania tych projekcji i uwolnienia ich miłości od niepotrzebnych nieporozumień.
Czasem trzeba się liczyć z wybuchem nagromadzonej agresji – u mężczyzn zdarza się to najczęściej. Wtedy dobrze jest, jeżeli od początku klienta trzyma mężczyzna (w razie wybuchu agresji nawet dwóch albo trzech mężczyzn). Kobieta nie potrafiłaby poradzić sobie fizycznie ze stłumieniem takiego wzburzenia. Oczywiście, terapeuta nie może dopuścić do tego, aby trzymający stał się ofiarą nagromadzonej agresji. Toteż panuje nad agresją klienta, każąc mu na przykład uderzać pięściami w matę znajdującą się obok trzymającego. Tego rodzaju objaśnienia są bardzo ważne, pozwalają uczestnikom wewnętrznie przygotować się na to, co nastąpi.

Klient wybiera, z kim chciałby się pogodzić. W ramach jednego procesu nie można pracować z obojgiem rodziców. Trzeba skupić uwagę albo na matce, albo na ojcu. Próbę pojednania się z drugim rodzicem podejmuje się na następnym spotkaniu. W większości przypadków należy się pojednać z obojgiem rodziców.

Aby móc wesprzeć klienta, terapeuta przeprowadza rozmowę, podczas której zbiera ważne informacje dotyczące życiorysu klienta. Którym w kolejności jest dzieckiem? Czy ma rodzeństwo, które wcześnie umarło? Czy doświadczył innych dramatycznych wydarzeń: rozwodu rodziców, bankructwa itp.? Skąd pochodzą jego rodzice? Czy pasowali do siebie? Gdzie mieszkali? Jak często rodzina się przeprowadzała? Jak się klient czuł w nowych miejscach? Czy klient ustawiał już swoją rodzinę pochodzenia? Co się wtedy ukazało?

Ważne jest, aby zawczasu stwierdzić, jak klient nazywa matkę lub ojca („matka”, „mama” itp.) i w jakim języku. Odwołanie się do wspomnień jest bardziej autentyczne w języku ojczystym (także w dialekcie).

Terapeuta gwarantuje klientowi podstawowe cele: pojednanie i miłość. Klient nie musi więc bać się swojej winy, jeżeli uzewnętrzni negatywne uczucia, jak choćby nienawiść i obrzydzenie. Jednocześnie terapeuta uświadamia klientowi, że przeżyty ból nie może dzięki TMT zostać unicestwiony tak, jakby go nigdy nie było. Ból pozostaje do końca życia. Chodzi tylko o to, aby opromienić ten ból empatią, szacunkiem i miłością i zobaczyć go w innym świetle.

Klient zostaje uświadomiony co do postępowania terapeutycznego złożonego z trzech kroków:
Nie wolno pominąć żadnego kroku ani zmienić ich kolejności. Bez pierwszego kroku nie można zrobić drugiego, a bez drugiego nie można osiągnąć trzeciego – żeby wyjść, trzeba otwierać jedne drzwi po drugich. Jest zatem zrozumiałe, że nie można przerwać procesu w trakcie jego trwania.




NAJCZĘŚCIEJ ZADAWANE PYTANIA:

Czym jest właściwie Terapia Mocnego Trzymania? Jest szansą dla dwójki ludzi połączonych ze sobą przez los na wyrażenie w obrębie ich relacji konfliktu, który z racji bólu, jaki ze sobą niesie, nie daje się wypowiedzieć słowami. Ostatecznie prowadzi do pojednania dzięki silnemu trzymaniu się w ramionach.

Czy Mocne Trzymanie musi być aż tak silne? Objęcie jest silne, równocześnie da się jednak odczuć jego łagodność i subtelność. Im głębszy jest ból, tym bardziej zdecydowanego trzymania wymaga człowiek. Wystarczy przypomnieć sobie zdjęcia ofiar katastrof naturalnych czy ataków terrorystycznych, jak ten w Nowym Yorku, aby zrozumieć jak ważne jest mocne trzymanie osób które przeżyły traumę.

Czy takie katastrofy mają coś wspólnego z kryzysami w relacjach rodzinnych? Dla dziecka silny konflikt między rodzicami albo lęk przed odrzuceniem może się stać egzystencjalną katastrofą. Kłótnia jest jednak czymś normalnym. Chodzi o to, aby oboje rodzice w miarę możliwości dali sobie szansę na pojednanie – zanim zajdzie słońce. Holding jest najskuteczniejszym medium w takich wypadkach. Zwłaszcza wtedy, kiedy słowami nie da się już niczego naprawić.

Co się wydarza podczas TMT? Obie strony mają pełne prawo do tego, aby w sposób otwarty, wprost i kulturalny wykrzyczeć i wypłakać swoje zranione uczucia. Za każdym razem jest to emocjonalna konfrontacja dwójki ludzi, przepływ między dwoma sercami. Cała trucizna musi się wydostać z naszego brzucha, a wszystkie łzy wypłynąć z serca. Wtedy znów popłynie miłość.

Co w tym wypadku oznacza „kulturalnie”? Nie chodzi tu o fizyczną walkę, bicie, kopanie, gryzienie, przeklinanie. Silne obejmowanie ma służyć postrzeganiu przynależności. Warunkiem tego jest wzajemne wytrzymanie tak długo, aż pojawi się informacja o bólu, aby obie strony mogły poczuć się zrozumiane i kochane. Przypomina to starotestamentowy obraz Jakuba walczącego z aniołem: „Nie puszczę cię, dopóki mnie nie pobłogosławisz”. Dokładnie tak. Nie znam bardziej szlachetnego ćwiczenia empatii i kulturalniejszego sposobu konfrontacji niż to, które proponowane jest przez metodę Mocnego Trzymania. Chodzi o wyrażanie uczuć twarzą: kontakt wzrokowy, mimikę, głos. Takie uczucia stosuje się podczas konfrontacji. Kłótnia powinna zostać zakończona, zanim zajdzie słońce, jak napisano w Biblii.

Wciąż słyszy się obawę, czy podczas tej terapii uwzględniana jest wola dziecka. Pytania dotyczące wolnej woli i szacunku są najważniejszymi pytaniami etycznymi. Gdyby w czasie Terapii Mocnego Trzymania chodziło o przełamywanie woli, byłoby to działanie przeciwko godności ludzkiej. Aby tę godność chronić, TMT kieruje się pewnymi określonymi zasadami. Zależy, co rozumiemy pod pojęciem wolnej woli i na jakich stopniach wzrostu rozwija się wola. Człowiek dysponuje wolną wolą dopiero wtedy, kiedy jest w stanie dokonywać wyboru, gdyż potrafi przewidzieć dobre i złe skutki swojej decyzji. Małe dziecko nie jest w stanie tego zrobić. Nie może nawet decydować o tym, czy chce się dać ochronić czy też nie. Kiedy dojrzewający młody człowiek zagrożony samobójstwem zaczyna krzyczeć w ramionach ojca: „Zostaw mnie! Nie chcę cię! Chcę umrzeć!”, nie można uznawać jego woli za wolną. Zachodzi konieczność rozpoznania jego wewnętrznego rozbicia (miłość – nienawiść), które każe mu uciec od życia, i poprowadzenia go ku zgodzie na istnienie.

W jaki sposób praktycznie rozpoznajemy, że proces został zakończony? Dzieje się to dopiero wtedy, kiedy obie strony mają błysk w oku i chętnie pozostają we wspólnym objęciu.

Kto wynalazł taki rodzaj łagodzenia konfliktów? Nikt. To jest w tej metodzie najcudowniejsze. Ten rodzaj pracy rozwinął się podczas ewolucji, a ja sama za każdym razem na nowo dziwę się prawom jej tworzenia oraz możliwościom człowieka, które pozwalają mu uczyć się tych najwyższych form miłości.

Co się wydarza podczas TMT? Zaczynamy od korzeni. Aby człowiek mógł się stać dorosły, powinien czcić swoich rodziców i w miarę możliwości kochać ich. Tak więc zapraszamy babcię albo dziadka, aby mieli możliwość pokonać wieloletni ból związany z ich dorosłym dzieckiem. Często jest to przedłużający się ból, który miał początek podczas nieudanego porodu. W takich wypadkach metoda służy sprowadzeniu do punktu wyjścia wydarzeń związanych z narodzinami oraz rehabilitacji tych wydarzeń. Istnieją też oczywiście inne traumy, na przykład nadużycia, maltretowanie, znęcanie się, uwikłania systemowe, które nie pozwalają ludziom w dorosły sposób stawiać czoła życiu. W razie gdyby nie można było dotrzeć do dziadków, istnieje możliwość przeprowadzenia terapii poprzez wizualizację. Korzysta się w tym celu z możliwości przeprowadzenia holdingu w ramionach przyjaciele lub kogoś bliskiego. Taka terapia pojednania jest oprócz terapii par naszą najczęstszą interwencją. Właściwie dopiero wtedy rodzice są w dobry sposób przygotowani na to, aby móc z całych sił trzymać swoje własne dziecko.

RODO                                                                 Wszelkie prawa zastrzeżone                                                             tłumaczenie Anna Choińska i Katarzyna Jastrzębska